Propaganda nie jest dziś tym samym, czym była w latach zimnej wojny lub w dwudziestoleciu międzywojennym. XXI wiek stoi pod znakiem brutalnej walki ideologicznej, która w białych rękawiczkach przesiąkła do świata mediów. Na swojej reputacji odczuły to szczególnie duże polskie organizacje skupiające katolików, takie jak Instytut Ks. Piotra Skargi i powiązane z nim Stowarzyszenie Ks. Skargi.

W stosunku do krakowskich organizacji katolików świeckich, jakimi są Instytut Ks. Skargi oraz Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej, dyskredytacja wizerunkowa prowadzona była na kilka sposobów:

  1. Dyskredytacja przez czarny PR – to narzędzie, które widać w publikacjach mediów wysokonakładowych, które mogą sobie pozwolić na „komfort” utrzymywania w wyszukiwarkach wysokich pozycji stron z własnymi, krytycznymi wobec przeciwnika, opiniami na frazach jednoznacznie kojarzonych z przeciwnikiem; dzięki temu osoby szukające informacji o Instytucie lub Stowarzyszeniu Ks. Skargi napotykały szybko na artykuły oczerniające te organizacje; natomiast większego wysiłku (np. zaglądnięcia na dalsze wyniki wyszukiwania) wymagało odnalezienie informacji prostujących przekłamania lub odpowiadających na pomówienia.
  2. Stygmatyzowanie kłamliwym mianem sekty. Zabieg typowy dla pisarzy, którzy żyją z wysokich gaży a jednocześnie mają za sobą poważne kancelarie prawne, broniące ich w sądach, jak np. Tomasz Piątek. Jego argument o „sekciarstwie” konserwatystów został już wielokrotnie obalony m.in. na łamach pism „Do Rzeczy”, „Polonia Christiana”, czy też portalu PCh24.pl.
  3. Imputowanie schizmatyckiego lub heretyckiego charakteru przekazywanych treści – to działania typowe dla mediów lewicowo-katolickich, odczuwających zagrożenie intelektualne ze strony konserwatystów; na portalu Deon.pl lub w tekstach osób związanych z Tygodnikiem Powszechnym taki zarzut przemycany był pod różnymi postaciami (najczęściej w odniesieniu do jakiejś konkretnej kampanii społecznej, za którą stał Instytut Ks. Skargi), ale właściwie nigdy nie był poparty (czyżby nie mógł być?!) wskazaniem niezgodności np. między opiniami z magazynu „Polonia Christiana” a nauczaniem Kościoła Katolickiego.

Na marginesie tego wyliczenia warto wspomnieć o najrzadziej spotykanym w świecie mediów wielkonakładowych (choć powracającym okazjonalnie w mediach społecznościowych) sposobem dyskredytacji jest budowanie fikcyjnych związków między organizacjami katolików świeckich a Rosją i agenturą rosyjską w Polsce.

Wątek ten rozwinęła w swojej książce również Klementyna Suchanow, która nie kryje swoich ścisłych związków z Agorą S.A., Gazetą Wyborczą, a także otwarcie popiera skrajnie lewicowe postulaty swobodnego dostępu do aborcyjnej procedury dzieciobójstwa. Autorka we wszelkich mediach lewicowych próbuje wylansować się na prześladowaną przez reżim działaczkę na rzecz „praw kobiet”, a krytykujących ją konserwatystów przyrównuje do miana sekty i wspólników Putina.

W ten sposób próbowano oczernić m.in. Instytut Ordo Iuris, który, rzecz jasna, takich powiązań nie ma, ale jest osobowo związany ze Stowarzyszeniem Ks. Piotra Skargi. Procesy cywilne o zniesławienie i szkodliwą działalność wobec wizerunku tych organizacji liczone są już w dziesiątkach, ale media głównego nurtu nigdy o nich nie informują.

Innym podmiotem, który stawał się wielokrotnie ofiarą medialnej dyskredytacji za pomocą fake-newsów jest Radio Maryja i założyciel tej rozgłośni o. Tadeusz Rydzyk. W jego przypadku dziennikarzom mainstreamowym nie wystarczyło zogniskowanie krytyki na rzekomej chciwości, która miała się sprowadzać do przyjmowania dobrowolnych datków (powtórzmy raz jeszcze: dobrowolnych, świadomie dokonywanych wpłat) jako substytutu, którym utrzymywano przez lata toruńskie media w miejsce działalności handlowej i licencyjnej.

Wobec o. Rydzyka wypuszczono fałszywą wiadomość – najpierw w postaci tekstowej historyjki, a następnie za pomocą mema ze spreparowaną grafiką – o posiadaniu przez niego samochodu marki Maybach. Te najdroższe w rodzinie Daimler-Benz samochody uważane są za symbol luksusu najwyższej klasy. Problem w tym, że takiego auta, ani też jakiegokolwiek Mercedesa ojciec dyrektor nigdy nie posiadał.